Można go doświadczać na wiele sposobów. Od podania ręki przez uściski, objęcia, tulenie, gładzenie, głaskanie, delikatne muśnięcia. Są też trącania, popchnięcia, kuksańce, draśnięcia, wstrząsy, wreszcie razy i ciosy.
Zawsze oznacza styczność. Tyle, że bywa to styczność czuła, jednocząca albo taka, która uraża lub wręcz krzywdzi. Może dlatego dotyk ma tak wiele przenośnych i metaforycznych znaczeń w odniesieniu do naszych stanów psychicznych i sfery międzyludzkich kontaktów. Nie tykamy potraw, których nie lubimy, za to chętnie dotykamy ulubionych tematów. Coś nas dotyczy, często nawet dotyka. Ktoś czuje palec Boży, ktoś inny jest tknięty przeczuciem. Potykamy się o życiowe przeszkody. Trącamy czułe struny lub fundujemy komuś przytyki.
Tkliwość i dotkliwość. Ten niezwykły paradoks dotyku rozpinający rozległą przestrzeń, którą człowiek wypełnia dobrem i złem. Dotyk może wyrażać troskę i wsparcie, łagodzić napięcie, budować poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej strony bywa niechcianą ingerencją w intymne przestrzenie ciała i ducha. Wtedy rani, paraliżuje, okalecza.
Metaforyczny obraz dotyku w kulturze duchowej odzwierciedla głębokie pragnienie bliskości, przemiany i uzdrowienia, ukazując, że dotyk nie jest jedynie zmysłowym odczuciem, lecz symbolem kontaktu z transcendentnym, duchowym wymiarem rzeczywistości. Przychodzi tu na myśl obraz Jezusa uzdrawiającego i wskrzeszającego dotykiem. Wiele rytuałów, ceremonii i obrzędów w kulturach pierwotnych poprzez dotyk symbolizuje też przekazanie mocy, czy głębsze duchowe połączenie.
To wszystko w nas trwa. Po dziś dzień w momencie składania przysięgi narzeczeni trzymają się za ręce. W codziennym życiu również podajemy sobie dłonie na powitanie. Kładziemy komuś rękę na ramieniu w geście pocieszenia. Obejmujemy się w trudnych chwilach. Przytulamy bliskich i kochanych. Głaszczemy dzieci po główkach. Tulimy się w tańcu.
Współczesność uczy nas dystansu. Wiedza słusznie przestrzega, że w pewnych okolicznościach dotyk może być wręcz zagrażający. Przypomniała nam o tym boleśnie niedawna pandemia. Pamiętacie, co wtedy czuliśmy? Czego tak boleśnie było nam brak?
Niedługo spotkamy się na Kongresie, by skracać dystans na zasadach wzajemnego szacunku z delikatnością i wrażliwością na cudze i własne granice. Będziemy rozważać dotkliwość, wierzę jednak, że potrafimy się ponad nią wznieść. Potrafimy i chcemy budować tkliwość nie tylko w naszym życiu, ale także praktykując ukochaną pasję. Bo dziś mamy inną wiedzę i inne możliwości niż nasi przodkowie.
Spotkajmy się zatem w krainie dotyku, który nie obraża, nie krzywdzi, nie hejtuje. Takim, który nigdy nie boli. On może być najsubtelniejszą formą komunikacji. Taką, która przekracza granice słów i pozwala wniknąć do głębi naszego jestestwa. To niewerbalne wyznanie uczuć, które maluje na skórze mapę emocji i wspomnień. Porozmawiajmy ze sobą językiem duszy, który mówi w tonacji czułości, troski i zaufania — uniwersalnym i bezgranicznym, bo rozbrzmiewa w każdym z nas, łącząc serca i otwierając drzwi do najskrytszych zakamarków naszej istoty.
Tkliwość i dotkliwość. Ten niezwykły paradoks dotyku rozpinający rozległą przestrzeń, którą człowiek wypełnia dobrem i złem. Dotyk może wyrażać troskę i wsparcie, łagodzić napięcie, budować poczucie bezpieczeństwa. Z drugiej strony bywa niechcianą ingerencją w intymne przestrzenie ciała i ducha. Wtedy rani, paraliżuje, okalecza.
Metaforyczny obraz dotyku w kulturze duchowej odzwierciedla głębokie pragnienie bliskości, przemiany i uzdrowienia, ukazując, że dotyk nie jest jedynie zmysłowym odczuciem, lecz symbolem kontaktu z transcendentnym, duchowym wymiarem rzeczywistości. Przychodzi tu na myśl obraz Jezusa uzdrawiającego i wskrzeszającego dotykiem. Wiele rytuałów, ceremonii i obrzędów w kulturach pierwotnych poprzez dotyk symbolizuje też przekazanie mocy, czy głębsze duchowe połączenie.
To wszystko w nas trwa. Po dziś dzień w momencie składania przysięgi narzeczeni trzymają się za ręce. W codziennym życiu również podajemy sobie dłonie na powitanie. Kładziemy komuś rękę na ramieniu w geście pocieszenia. Obejmujemy się w trudnych chwilach. Przytulamy bliskich i kochanych. Głaszczemy dzieci po główkach. Tulimy się w tańcu.
Współczesność uczy nas dystansu. Wiedza słusznie przestrzega, że w pewnych okolicznościach dotyk może być wręcz zagrażający. Przypomniała nam o tym boleśnie niedawna pandemia. Pamiętacie, co wtedy czuliśmy? Czego tak boleśnie było nam brak?
Niedługo spotkamy się na Kongresie, by skracać dystans na zasadach wzajemnego szacunku z delikatnością i wrażliwością na cudze i własne granice. Będziemy rozważać dotkliwość, wierzę jednak, że potrafimy się ponad nią wznieść. Potrafimy i chcemy budować tkliwość nie tylko w naszym życiu, ale także praktykując ukochaną pasję. Bo dziś mamy inną wiedzę i inne możliwości niż nasi przodkowie.
Spotkajmy się zatem w krainie dotyku, który nie obraża, nie krzywdzi, nie hejtuje. Takim, który nigdy nie boli. On może być najsubtelniejszą formą komunikacji. Taką, która przekracza granice słów i pozwala wniknąć do głębi naszego jestestwa. To niewerbalne wyznanie uczuć, które maluje na skórze mapę emocji i wspomnień. Porozmawiajmy ze sobą językiem duszy, który mówi w tonacji czułości, troski i zaufania — uniwersalnym i bezgranicznym, bo rozbrzmiewa w każdym z nas, łącząc serca i otwierając drzwi do najskrytszych zakamarków naszej istoty.
Małgorzata Broda
koordynatorka programowa
Kongresu Kultury Regionów