Twórcza grawitacja

Planeta wiruje, zmieniają się pory roku i oto znów jesienią przychodzi czas naszego spotkania. Tym razem zapraszamy Was na wielowymiarową ekspedycję, podczas której będziemy odkrywać czwarty żywioł dziedzictwa. Ziemia jako nasze miejsce w kosmosie i jako maleńki fragment globu, gdzie się urodziliśmy – ta rozpiętość jej pojmowania pozwoli nam pokonać dystans od ojcowizny do Ojczyzny.
Obejrzymy ją z lotu ptaka i perspektywy kreta. Będziemy się przyglądać jej warstwom stojąc na twardym gruncie wiedzy, ale też przypominać sobie to, co wyrasta z podglebia naszych kultur. Przywołamy liczne mity i legendy o jej powstaniu, by lepiej zrozumieć praktykowane często po dziś dzień rytuały i obrzędy. Pokłonimy się Wielkiej Bogini, która w większości kultur nosi szacowne, ale też niezwykle emocjonalne miano Matki. Ten osobisty stosunek nakazywał naszym przodkom traktować ją jak człowieka. Jeśli ziemia drży, dygoce, stęka, oddycha, milczy, a czasem… płacze, to może się też obrazić. Wtedy nie urodzi, nie wyda plonu i owoców. Przestanie nosić ludzi i stworzenia. Nie zaśpiewa pieśni chwały na cześć swego Stworzyciela. Może zadudnić, osunąć się, rozstąpić, pochłonąć, pogrzebać… I ma do tego prawo, bo przecież wszystkich karmi i utrzymuje, oddaje swoje zasoby, które nie są niewyczerpane. Stąd w ludowych wierzeniach swoista solidarność magiczna. Jeśli ziemia nas żywi, my także winniśmy jej spłatę długu. Jesteśmy wszak złączeni wspólnotą losów i nieustającym cyklem wymiany energii. Zależymy od siebie nawzajem. Na użytek współczesnych dyskusji o poszanowaniu zasobów planety warto postawić pytanie: dlaczego kultury, które tak świetnie to rozumiały i szanowały prawidła ładu natury, człowiek XXI wieku nazywa arogancko prymitywnymi?

Przypomnimy sobie zatem starą, lecz aktualną prawdę, że ziemia jest święta. Czy to jako planeta, czy jako gleba – żywicielka, czy też jako miejsce rodzenia i obumierania, w którym domyka się cykl. My też składamy w niej swoich zmarłych wierząc, że przyjmuje ich z miłością, zapewniając spokojne oczekiwanie na odrodzenie.

Zajrzymy pod jej powłokę, by odkryć siedlisko tajemnych mocy, ale także zobaczyć, jak kiełkuje ziarno. Bo właśnie wokół KIEŁKOWANIA, jego cyklicznie odradzającej się, stwórczej mocy, będzie się koncentrować główna energia Kongresu – energia nowych idei, które mają nawozić grunt tradycji. Ta energia jest nam niezbędna w drodze do krainy mlekiem i miodem płynącej. Czasem może w naszych misjach czujemy się jak naród wędrujący 40 lat przez pustynię. Pamiętajmy jednak, że był to naród wybrany. Ziemia Obiecana jest celem wartym wysiłku, a w wędrówce zdobywamy doświadczenie, hart ducha i… wypróbowanych towarzyszy.

Zapraszamy wszystkich – tych co jeszcze od ziemi nie odrośli i tych, co się już ku niej chylą. Stąpających twardo po ziemi praktyków i unoszących się nad nią w natchnieniu artystów. Tych, co stoją na gruncie wiedzy i tych, co wierzą w cuda nie z tej ziemi. Obiecujemy, że tutaj nikt nie będzie nikogo uziemiać. Przeciwnie, spróbujemy się wzajemnie ugruntować w nadziei, że jesteśmy zdolni poruszyć niebo i ziemię, by ocalać to, co dla nas cenne i realizować nasze pasje. Poprzez analogię do ziemskiego przyciągania odkryjemy, że między nami też jest możliwa pozytywna, twórcza grawitacja. Uwierzymy znowu, że jesteśmy solą ziemi. Naszej i wspólnej. Lokalnej i globalnej. I przypomnimy sobie, co naprawdę jest ważne. „Bo co ci po duszy, jak nie będziesz miał ziemi?” (Wiesław Myśliwski, Kamień na kamieniu).

Małgorzata Broda
koordynator programowy Kongresu